Pages

Tuesday, December 18, 2018

Prezenty świąteczne na ostatnią chwilę

Hej hej!
Nadszedł ostatni tydzień na zrobienie zakupów świątecznych i szczerze przyznam iż sama nie mam wszystkich prezentów. W tym roku ze względu na mieszkanie w mieście, to na moich barkach spoczywa odpowiedzialność zorganizowania upominków dla najbliższej rodziny. Dopiero teraz ogarnęłam wystarczająco dużo czasu, aby wybrać się na sklepy. Poniżej podam propozycje mieszane, czyli takie, które mogą być i dla niej i dla niego. Mam nadzieję, że niektórym z Was pomogę. Dodatkowo, jeśli nie znajdziecie tutaj nic interesującego, polecam wybranie się do sklepów typu PEPCO, KIK, TIGER, JYSK lub IKEA, gdzie znajdziecie super prezenty dekoracyjne za małe pieniądze. Niestety brak sklepu online u większości nie pozwolił mi na podanie propozycji. Co do podanych poniżej - sprawdźcie TK MAXX.

MIESZANE

Oczywiście 50zł to moim zdaniem budżet w sam raz, aby kupić fajny upominek. Wiadomo, nie spełni się za to każdego marzenia, jednak fajnie pokombinować. Można pomyśleć nad czymś mniej lub bardziej zobowiązującym, w zależności od osoby, którą planujecie tym obdarować. Dobrą opcją jest zakup kilku przedmiotów i stworzenie z nich zestawu.

 1. KSIĄŻKA
Moim zdaniem super pomysł na prezent, szczególnie dla starszego pokolenia. Wiadomo, że obecnie mało kto z młodszych czyta, a jeśli już czyta to zazwyczaj wersję elektroniczną (wtedy można wykupić e-book'a). Tutaj kilka pozycji, które wydają mi się w miarę interesujące i uniwersalne, chociaż wiadomo, że taki prezent najlepiej dobrać pod zainteresowania i poglądy. Z tego co wiem, w empiku jest teraz jakaś promocja (chyba kup 4, zapłać za 3, druga książka -50% i -30% na bestsellery). Do takiego prezentu można dokupić np zakładkę do książek, ciepłe skarpety, kubek lub dobre słodycze.

KASIA KLIK | PIOTR KLIK | ANJA KLIK

2. KUBEK
Ostatnio w księgarni BĘC na Mokotowskiej widziałam świetne kubki barowe z nazwami dzielnic Warszawy, niestety nie zapytałam o cenę. Ten prezent nie musi być banalny, może nawiązywać do pasji osoby obdarowywanej lub jakiegoś wspólnego wspomnienia. Poza tym to nawet fajny dodatek do większego prezentu, kto nie używa kubków? Zawsze można dokupić jakiś zestaw herbat, kaw lub słodyczy albo połączyć to ze szlafrokiem, pidżamą czy kapciami.


POTTER KLIK (bardzo polecam cały sklep internetowy) | B&B KLIK | PRL KLIK | MOUNTAINS KLIK

3. KAPCIE
Nie wiem czy to starość, ale od jakiegoś czasu bardzo podobają mi się prezenty typu kapcie, szlafroki itp. Nawet deski do krojenia, ale to już z innej beczki. W każdym razie, fajne kapcioszki to fajny prezencik. W zależności co kto lubi, można poszukać bardziej fancy i postawić na futerko lub podejść do tematu ze śmiechem i zakupić je w jakimś zabawnym kształcie. Macie duże pole do popisu!



 SIMPSON KLIK | PANDA KLIK | FUTERKO KLIK

4. KALENDARZ | PLANNER
Kalendarze i plannery są ostatnio bardzo popularne. Nie tylko w wersji elektronicznej, ale również papierowej. To super prezent dla osoby zorganizowanej lub takiej, która potrzebuje organizacji w swoim życiu. Sama używam kalendarza i jest to bardzo wygodne, uwielbiam planować.

BRZYDKI KLIK | KSIĄŻĘ KLIK | SW KLIK | KLASYKA KLIK

5. PORTFEL | ETUI NA KARTY
Myślę, że ten prezent jest jedną z najfajniejszych opcji. Nawet do 100zł można kupić coś fajnego, chociażby na promocjach. Uwielbiam szukać okazji i to samo Wam polecam. Oczywiście ta pozycja może się znaleźć na wyższych półkach cenowych, jednak chciałam Wam pokazać, że nie trzeba wydawać tutaj milionów.

CARMEL KLIK | SILVER KLIK | MK KLIK | PINK KLIK | CKJ KLIK | BLACK KLIK


 6. PASEK
Wydaje mi się, że dużo osób nosi paski. Sama chciałabym dostać jakiś ładny, porządny pasek z dużą klamrą. Dobry prezent na święta, ponieważ czasami szkoda jest nam zainwestować w takie proste, podstawowe rzeczy.

GUCCI KLIK | TH KLIK | BS KLIK | LEVIS KLIK

7. TOREBKA TYPU NERKA
W tym roku nerki osiągnęły chyba szczyt swojej popularności. Są bardzo uniwersalne, można znaleźć propozycje dla mężczyzn jak i kobiet, wersje sportowe i eleganckie. Myślę, że jest to fajna opcja na prezent. Póki co nie szykuje się ich odejście.

NIKE KLIK | NIKE 2 KLIK | BLACK KLIK | CONVERSE KLIK

8. PLAKAT
Plakat to fajny prezent dla osoby, która właśnie się przeprowadziła lub skończyła remont. Podarowany w antyramie nie musi koniecznie wisieć na ścianie, równie dobrze może stać oparty o nią lub jakiś mebel. Jeśli postawicie na mniejszy plakat, wtedy super sprawdzi się jako ozdoba na szafkach czy toaletce. Kolejny plus tego prezentu to uniwersalność lokalizacji, można go postawić w każdym pomieszczeniu.

TRAVEL KLIK (personalizowany, na stronie wiele innych wzorów) | COCA COLA KLIK | KATE MOSS KLIK | MEXICO KLIK

Więcej propozycji:
- kosmetyki,
- biżuteria,
- bielizna,
- pidżama,
- gra,
- alkohol,
- perfumy (jeśli znasz upodobania zapachowe),
- bon na zakupy, zabieg itp

Wednesday, December 12, 2018

Sukienki z sieciówek - święta i sylwester

Hej!
Oto przed Wami spóźniony wpis z sukienkami na święta i sylwestra. Szczerze przyznam, iż w tym roku jestem bardzo pozytywnie zaskoczona propozycjami siecówek. Nie pamiętam dokładnie w jakim przedziale cenowym się tutaj zawarłam. Bardzo możliwe, że trochę przekombinowałam - raz kierowałam się swoim stylem, następnie trendami, ale zdarzą się również propozycje klasyczne i neutralne. Jeśli mowa o sylwestrze - zaszalałam. Jednak wydaje mi się, iż znajdziecie tutaj propozycje na domówkę, ale też imprezę na sali.  Pod koniec przypomnę - sukienki z kolaży są tylko przykładami, opłaca się przeszukać każdy z podanych niżej sklepów, naprawdę jest w czym wybierać.
Oczywiście nie ma co wydawać majątku na sukienkę, którą założycie tylko raz. Rada ode mnie - spróbujcie wybrać coś uniwersalnego. Ostatnie dwa sylwestry spędziłam na domówkach ubrana bardziej casualowo, ale sukienkę, którą kupiłam na imprezę 2015/2016 wykorzystałam później na półmetku i przy kilku innych okazjach. Dobra, przejdźmy do sklepów.

1. BERSHKA

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Bershka. Nie przepadam za tym sklepem, ich ubrania są zazwyczaj wykonane ze słabych jakościowo materiałów i zawsze ciężko było mi się odnaleźć w ich estetyce. To taki Sinsay Inditexu. Czasami oczywiście trafiały się perełki, jednak i tak omijałam ten sklep w strachu przed kolejnym zawodem. Tym razem jestem pod ogromnym wrażeniem, on-line trafiłam na dużo super sukienek, w których widać udaną (!) inspirację większymi markami ze świata mody. Mam nadzieję, że na żywo będą się prezentować równie dobrze.


1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK | 5. KLIK
 
 1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK

 2.  ZARA
 Zara to jedna z moich ulubionych sieciówek. Jak niektórzy wiedzą - pracowałam tam w ostatnie wakacje. Szukając sukienek na sylwestra i święta wiedziałam, że się nie zawiodę. Przeglądanie ich strony zajęło dużo czasu, ale wyłoniłam swoich faworytów.  Tutaj, oprócz sukienek, wybrałam dla Was również kilka kompletów. Wydaje mi się, że sprawdzą się świetnie zarówno na kolacji wigilijnej jak i imprezie sylwestrowej.

 1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK


                                            1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK





3. STRADIVARIUS 
 Nie wiem czy zauważyliście, ale Bershka i Stradivarius mają bardzo dużo podobnych propozycji. Rozumiem, że są „rodziną”, jednak można było trochę urozmaicić tegoroczną kolekcję imprezową. Jest mi tym bardziej przykro, iż preferuję wykonanie oraz projekty ze Stradi, ale tym razem to Bershka pochwaliła się (moim zdaniem) ciekawszymi sukienkami.

 1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK
 1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK



4. RESERVED
 Reserved był „najtrudniejszym” sklepem. Ich oferta sylwestrowo-świąteczna jest ogromna, z czego naprawdę ciężko było mi wybrać tylko 5 sukienek do kolażu. Spotkacie tam dużo krojów, więc myślę że każda figura znajdzie coś dla siebie. Jednak szczerze przyznam, że moje serce bardziej skradły oddzielne górne i dolne części garderoby, a w szczególności spódniczki.


 1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK | 5. KLIK



 





















1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK | 5. KLIK


5. NA-KD
Szczerze przyznam, iż nigdy wcześniej nie zajrzałam do tego sklepu internetowego. Widziałam, że dużo osób go reklamuje, ale kojarzył mi się z typowym chińskim sklepikiem. Nic bardziej mylnego! Jestem bardzo zaskoczona, ale ich propozycje sukienek są genialne. Tutaj nie znajdziecie nic z promocji, ale przed chwilą, w poszukiwaniu linków, trafiłam na dużo fajnych za mniej niż 100zł! Ogólnie polecam, "instagramowy" styl.


 1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK | 5. KLIK
1. KLIK | 2. KLIK | 3. KLIK | 4. KLIK | 5. KLIK



 

Tuesday, November 6, 2018

Studniówka - American dream czy strata pieniędzy?

     Pytania odnośnie studniówki dostaję od wakacji. Ponieważ bardzo dużo z nich się powtarza i co chwila pisze ktoś nowy, uznałam iż bez sensu będzie publikacja odpowiedzi na story. Znika ono po 24h, a nie każdy zagląda w wyróżnione. Tak więc: w tym wpisie poznacie mój punkt widzenia oraz doświadczenia związane z „nocą życia”. Czy jest to spełnienie „American dream” każdej nastolatki? Przeczytaj, a się przekonasz. Zapraszam do krótkiej lektury.



  1. Czy to wstyd iść samemu?
     Myślę, że nie wstyd, ale ta opcja nie zawsze się sprawdza. Super, jeśli Ty i Twoi znajomi idziecie sami, nie będziecie przez nikogo ograniczani, skoro i tak nie jesteście w związkach to po co płacić za drugą osobę. Ja zgodziłam się pójść z kolegą z klasy, mieliśmy tańczyć razem poloneza, więc uznałam że będzie to wygodne. Tyle tylko, że w międzyczasie moja przyjaciółka (która również miała iść sama) znalazła sobie chłopaka. I wtedy zaczęło się trochę sypać. Stety, niestety - moje najlepsze koleżanki były (i nadal są) w związkach, czyli pełniłam rolę trzeciego koła u wozu, a przynajmniej tak się czułam. Całą studniówkę nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jeśli tylko macie możliwość zabrania ze sobą kogoś znajomego, z kim świetnie się czujecie i bawicie - śmiało. Wchodzenie w związek tylko dla studniówki (a znam takie przypadki) nie jest dobrym pomysłem. 

  1. Co z sukienką/makijażem?
    Szczerze mówiąc sukienki szukałam wszędzie. Najdroższą jaką mierzyłam znalazłam w Retro Shopie (1600zł). Patrzyłam w lumpeksach, sieciówkach, sklepach vintage. Ostatecznie kupiłam sukienkę na wyprzedaży w Zarze, nie pamiętam tylko kiedy, przed czy po sylwestrze, kosztowała chyba 80zł. Niestety była to dość duża S, więc musiałam oddać ją do krawcowej w celu zmniejszenia dekoltu i zwężenia talii, ale poprawki wyniosły około 15zł. Buty dorwałam w sklepie vintage, śliczne czarne ze złotą szpilką. Jedyny minus to ich rozmiar, ponieważ byłam tak zdesperowana, że wzięłam za małe, ale NIGDZIE nie mogłam znaleźć takich, które by mnie satysfakcjonowały (poza tymi oczywiście). Jak się domyślacie nie spędziłam w nich całej studniówki, szybko zmieniłam na vansy. Makijaż wykonała moja znajoma Katrina z Laboratorium Brwi (klik) w Częstochowie, którą bardzo polecam. Jeśli jesteście ze „świętego miasta” na pewno mogę jeszcze podsunąć Wiktorię Kozłowską (klik), dziewczyna również zna się na mejkapie i pracuje na super kosmetykach. Z obydwoma współpracowałam i polecam z czystym sumieniem. 

  1. Kiedy zacząć się umawiać do fryzjera, makijażystki, na paznokcie?
     Jak najwcześniej! Pamiętajcie, że poza maturzystami mają normalnych klientów, którzy potrzebują wizyty akurat w tym terminie. Paznokcie najlepiej zrobić poprzedniego dnia, najpierw zaliczyć wizytę u fryzjera i dopiero przed samą imprezą (trzy, cztery godziny) wybrać się do makijażystki. Pamiętajcie, że na każda z tych czynności musicie poświecić mniej więcej dwie (do trzech) godziny, miejcie to na uwadze podczas umawiania. 

  1. Czym inspirować się podczas wyboru sukienki/makijażu?
     Jeśli ktoś z Was widział jak wyglądałam na swojej studniówce może zauważyć lekką inspirację gwiazdami kina lat 50/60tych. Nieliczni wiedzą, że bardzo lubię filmy z tamtego okresu oraz urodę ówczesnych aktorek. Poza tym, przeglądałam zdjęcia z czerwonego dywanu (Seleny Gomez, Belli Hadid, Gigi Hadid, Hailey Baldwin), stety niestety moja mama odciągała mnie od niektórych sukienek, ponieważ uznała że są zbyt odważne jak na taką okazję. 

  1. Co z butami na zmianę?
     Tak jak wspominałam wyżej - prawie całą studniówkę spędziłam w vansach. Do poloneza, zdjęć i niektórych piosenek zmieniłam na obcasy. Zabrałam mój „worek” z butami na zmianę pod stół (w nim też trzymałam alkohol) i mogłam wygodnie decydować kiedy które. Polecam takie rozwiązanie. Co do worka - swój mam ze współpracy Karl Lagerfeld x Vans, buty w pudełku były w niego zapakowane, ale myślę że nawet zwykła reklamówka nie będzie problemem, chociaż może być przeszukana przez ochronę.

  1. Studniówka przypomina „melanż” czy przez bycie szkolną imprezą niekoniecznie?
     Wydaje mi się, że to zależy od szkoły. Niektóre placówki nie zgadzają się na alkohol, trzeba pić „po kryjomu” i za przesadzenie z ilością wyprowadza ochrona. Z tego co pamiętam na mojej studniówce nie było większego problemu. Osobiście bywałam na dużo, ale to dużo lepszych imprezach, więc swojej nie porównałabym do „melanżu”. Atmosferę budują ludzie, jeśli macie imprezowych znajomych na pewno nie będzie nudno. Jednakże, skoro zaprasza się nauczycieli warto chociaż zachować pozory kulturalnej i grzecznej młodzieży, nie wymiotować na podłogę i takie tam.

  1. Czy to PROM jak w amerykańskich filmach?
     Bardzo bym chciała. Może tylko ja źle trafiłam, ale na pewno nie porównałabym tego do filmów. Miałam cichą nadzieję, że spełni się malutki „american dream”, niestety chyba za dużo oczekiwałam. Lepiej nie wymagać za wiele.

     Patrząc na całą sytuację po czasie - żałuję i nie żałuję. Wiem, że gdybym nie poszła, byłoby mi smutno ponieważ ominęłabym takie wydarzenie. Jednakże, studniówka była w moim życiu zupełnie zbędna. Nie wniosła cudownych wspomnień, wręcz odwrotnie. Oczywiście, mam kilka chwil z bliskimi znajomymi, które sprawiły iż nie wyszłam po pierwszej godzinie. Jak to u mnie bywa - nie obyło się bez łez, szkoda tylko że nie takich ze szczęścia. Znalazło się tam kilka sytuacji albo może lepiej - zachowań, które w połączeniu z maturalnym stresem doprowadziły do wybuchu emocjonalnego. Chciałabym tutaj podziękować mojemu koledze, z którym siedziałam na polskim i koleżankom M. i A. - super jesteście, bez sarkazmu. 
     Oczywiście tym krótkim wywodem nie chciałam Was zniechęcić. Cudownie było przez moment poczuć się piękną, za nic nie oddałabym tego spojrzenia mamy chwilę przed uroczystością. U mnie niestety za dużo się działo, pewnie to było przyczyną mojego niezadowolenia. Zauważyłam, iż wszystkiemu stawiam bardzo wysoką poprzeczkę i mało co potrafi jej sprostać. Muszę nauczyć się nad tym pracować, nie chcę być nieusatysfakcjonowana do końca życia. Rada dla Was - idźcie, wybawcie się i przez jeden wieczór nie myślcie o ważnych sprawach. Na pewno każdy/a z Was będzie wyglądać jak milion dolarów. Sami zadbajcie o to, aby Wasz „American dream” się ziścił.
 Buziak!

Zapraszam na mojego instagrama - Lena.Sobalak (KLIK)
Publikuję tam we wtorki, czwartki oraz niedziele.

Thursday, October 25, 2018

Klasa maturalna

  
     Kiedy rozmawiałam z moimi starszymi znajomymi wspominali klasę maturalną jako najgorszy okres. Nie będę zaprzeczać. Kosztowała mnie dużo nerwów i stresu. Przeszłam zmianę, jeśli chodzi o myślenie. Zrozumiałam, że nie powinnam gonić za pieniędzmi, ponieważ jeśli robisz coś dobrze, one same przyjdą. Ja nie wiedziałam w czym jestem dobra, pomijając jakieś mało znaczące talenty, których dalszy rozwój jest płatny. Musiałam zaakceptować fakt, iż mózgiem matematycznym nigdy nie byłam i nie będę. Patrząc na niektórych moich znajomych z klasy, widziałam że to są prawdziwe MAT-FIZY. Wszystko przychodziło im tak szybko, mieli zupełnie inny tok rozumowania niż ja. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie na zadanie - już mieli rozwiązanie w głowie. Mój przypadek był nieco inny... Musiałam długo siedzieć nad książkami, wspomagać się korepetycjami i gotowymi rozwiązaniami zadań, aby w końcu zrozumieć JAK i DLACZEGO. Bardzo się męczyłam. Dwa lata intensywnej nauki (głównie) matematyki i fizyki trochę zrujnowały moje zdrowie psychiczne. Dlaczego dwa? W pierwszej klasie olałam szkołę. Wyjechałam z domu, w tygodniu nie miałam nadzoru mamy (która czasami, jako nauczycielka, była surowa), niektórzy przeżywają to przy wyjeździe na studia. 
     Jeśli jesteście teraz w pierwszej klasie - UCZCIE SIĘ. Pokażcie nauczycielom, że jesteście inteligentni, poważnie podchodzicie do Waszej edukacji, a co za tym idzie przyszłości. Dobre wrażenie na początku zapewni łatwiejsze liceum, a nauka sprawi, że nie będziecie mieli zaległości, które w następnym roku szkolnym ciężko nadgonić (równocześnie realizując bieżący materiał).
Jeśli tak jak ja olaliście pierwszą klasę i zaczęliście naukę rozszerzenia bez wyćwiczenia podstawy - dla Was również jest nadzieja! Po tym wprowadzeniu - przechodzimy do tematu.

KLASA MATURALNA

1. Kiedy zacząć powtarzać?

     To chyba zależy od Was, jak dobrze czujecie się z danego przedmiotu. Znam ludzi, którzy zaczęli się uczyć pod koniec drugiej klasy lub w wakacje. Moje pierwsze powtórki miały miejsce na początku klasy maturalnej. Już we wrześniu robiłam ćwiczenia, a na korepetycjach mama wykupiła mi dodatkową godzinę i pracowaliśmy nad arkuszami maturalnymi. Moim zdaniem to dobra technika, szczególnie jeśli jesteście leniwi. Można się powoli przyzwyczajać, aż do ferii, które są ostatnim dzwonkiem. Wtedy TRZEBA powtarzać, aby się wyrobić w czasie z materiałem (mam tutaj na myśli trzy przedmioty, nie jeden).

2. Jaki rodzaj nauki/powtórki jest najlepszy?

     Moim zdaniem arkusze maturalne są najlepszym przygotowaniem. Przeróbcie nowe, stare, próbne z różnych wydawnictw. Nakieruje Was to na „maturalne myślenie”. Róbcie ćwiczenia z wszelakich znalezionych książek przygotowawczych, nie ograniczajcie się do jednej. Pożyczajcie od nauczycieli, znajomych, starszych kuzynów - jeśli nauczycie się rozwiązywać różne typy zadań, a nóż widelec traficie na bardzo podobne.

3. Kursy przed maturą, warto?

     Osobiście z żadnego nie korzystałam, ale bardzo dużo osób je poleca. Podobno wszystko jest super wyjaśnione i nawet osoba z dużymi zaległościami zrozumie. Niektórzy moi znajomi jeździli na pobliskie uniwersytety, inni wykupywali internetowe. Słyszałam same pozytywne opinie, więc może warto spróbować.

4. Matury próbne, jak do tego podejść?

     Wewnętrzne (szkolne) matury próbne traktujcie jako rzeczywistą formę sprawdzenia swoich umiejętności. Dawajcie z siebie 100%, nie olewajcie tego. Nauczyciele powtarzają, że matury próbne są łatwiejsze niż majowe - nie zawsze. Jeśli coś Wam nie pójdzie, nie załamujcie się. Oczywiście, jest to bardzo stresujące, presja czasu, czy zdążycie wyćwiczyć dany dział do prawdziwego egzaminu dojrzałości... Pamiętajcie, że lepiej zawalić coś na próbnej, niż majowej. Będzie to dla Was sygnał, że musicie poświecić na dany temat trochę więcej uwagi podczas powtórek.

5. Czy jest możliwe zdanie dobrze matury z przedmiotu, którego wcześniej nie rozszerzałem?

     Odpowiedz brzmi - tak. Bardzo dużo osób decyduje się na zdawanie rozszerzenia z przedmiotu, który w ogóle nie jest związany z ich profilem. Najczęściej są to geografia, polski, wos, biologia. O ile z biologią jest bardzo ciężko ze względu na obszerny materiał i bez kilkuletniej nauki pozytywny wynik z matury nie jest zbyt realny, pozostałe wymienione przeze mnie przedmioty są do nauczenia. Oczywiście nie wykluczam również, że po kilku miesiącach intensywnej pracy załapiecie fizykę, chemię czy matematykę, wszystko zależy od tego, z czego jesteście dobrzy. Sama zdecydowałam się zamienić fizykę na geografię w deklaracji. Mimo iż uczyłam się niecały rok, mój wynik na tle Polski był satysfakcjonujący. Nie chodziłam na korepetycje, za to miałam nad głową mamę, która pilnowała, żebym poświęcała czas na naukę i pomagała w zagadnieniach, które pamietała ze studiów. Była dla mnie ogromnym wsparciem, ona jak i cała rodzina. 

6. Na ile uczelni aplikować?

     Osobiście aplikowałam na dwie - Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski. Na UJ dostałam się z pierwszej listy, natomiast na UW z drugiej. Jeśli chodzi o moje podejście do tego tematu - od bardzo dawna chciałam studiować na Uniwersytecie Warszawskim, tylko kierunki ulegały zmianie. Jeszcze w marcu aplikowałabym na finanse i rachunkowość, skończyłam na europeistyce. Ostatecznie nawet nie starałam się o miejsce na kierunkach związanych z moim mat-fizem, skupiłam się na społecznych. Znam osoby, które aplikowały nawet na osiem uczelni! W ich przypadku chodziło o konkretny kierunek. Nie ma limitu, jedynym ograniczeniem są pieniądze.

7. Nie mam upatrzonej uczelni, jak ją wybrać, czy się dostanę?

     W takiej sytuacji możecie podpierać się rankingiem uczelni, ulubionym miastem, gdzie macie rodzinę lub (mój najmniej ulubiony) - gdzie idą znajomi. Warto sprawdzić gdzie macie największe szanse, przejrzyjcie progi punktowe z poprzednich dwóch - trzech lat. Plusem jest fakt, iż opłatę aplikacji możecie dokonać do dnia otrzymania wyników matur (włącznie), więc jeśli pójdzie Wam zdecydowanie za słabo - nie trzeba marnować pieniędzy. Skoro nie macie upatrzonej uczelni i jesteście ograniczeni finansowo - przejrzyjcie ceny wynajmu mieszkań, pokoi czy akademików. Bardzo fajna opcja to wynajmowanie mieszkania ze znajomymi, wychodzi taniej i zawsze macie towarzystwo.

     Klasa maturalna była dla mnie bardzo trudna, nie ze względu na naukę, ale przede wszystkim decyzje: „co chcę robić w przyszłości?”, „jaki kierunek studiów wybrać?”. Kiedy zaczynałam liceum chciałam studiować grafikę. W trakcie trzech lat dużo się pozmieniało. Moja samoocena spadła, ambicje zniknęły, zainteresowania również mnie pożegnały. Był moment w którym za dużo imprezowałam, był moment, w którym przechodziłam stany depresyjne, był moment, w którym krzywdziłam siebie i bliskich. Dojrzewanie nie jest łatwe, każdy uczy się na błędach. Musimy uważać z kim się zadajemy, kim sami się stajemy. Najważniejsze, aby znaleźć wartości, którymi będziecie się kierować. Szukać harmonii i szczęścia. Nie wstydzić tego, z czego jest się najlepszym. 
Bałam się swojego humanistycznego umysłu, ale teraz widzę że nie jest to w żadnym wypadku minus. Mam wrażliwość, wyobraźnię, osobowość społeczną. Cały czas omijałam to, czego chciałam. Odsuwałam na bok, wstydziłam tego co czuję, uważam. Moja rada dla Was: wybierzcie studia, które będą do Was pasować, jeśli nie wiecie - szukajcie. To nie wstyd zmienić kierunek po roku. Żaden z Was specjalista, jeśli sami nie rozumiecie czego się uczycie. Takie jest moje zdanie. W tych czasach nie jest powiedziane, że znajdziecie konkretną pracę po studiach, że dany specjalista będzie ciągle pożądany za 5 lat. Nasze pokolenie ma to szczęście, że potrafi się szybko „przeprogramować” jeśli chodzi o karierę. Niektóre kursy dają więcej wiedzy niż studia, a do niektórych zawodów nawet nie potrzeba wyższego wykształcenia. Nie załamujcie się i rozwijajcie, chociażby dla samego rozwoju. Taka jest rada ode mnie. 

TO JUŻ NAPRAWDĘ KONIEC
     Często pytacie w wiadomościach prywatnych - co sądzę o moich studiach. Uważam, iż jest jeszcze trochę za wcześnie, aby dokonać głębszej oceny, ale póki co - odnalazłam się. Europeistyka to połączenie prawa, polityki i historii społecznej. Jak sama nazwa mówi „Europy”, jednak wykładowcy bardzo często przywołują Azję lub Amerykę. Dobrze mi się o tym czyta, słucha i uczy (a trochę nauki jest), ciekawi mnie świat. Po studiach wcale nie ma złej płacy i w każdej chwili mogę podjąć jeden z pokrewnych kierunków (prawo, stosunki międzynarodowe, politologia). W końcu czuję, że jestem na właściwym miejscu.
PS Teraz muszę przestudiować konstytucję Niemiec, więc zmywam się uczyć,
buziaki!


Fot - Kaja Gołuchowska (instagram)

Tuesday, July 31, 2018

Moje ulubione kosmetyki na lato

          Zauważyłam, że dużym zainteresowaniem cieszą się u mnie posty beauty. Bardzo często dostaję w wiadomościach prywatnych pytania odnośnie kosmetyków, których używam lub propozycje nagrania vloga z makijażem. Zazwyczaj podkreślam, iż nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, jednakże nie widzę nic złego w podzieleniu się z Wami kosmetykami, które się u mnie sprawdziły.
Po przeprowadzeniu małej ankiety na moim instagramie postanowiłam, że tym razem pokażę Wam coś na lato. Może znajdziecie tutaj coś dla siebie.
Buziak!


 Kosmetyki Yves Rocher polecam nie tylko na lato. Nie wysuszają skóry, zawierają około 97%   składników pochodzenia naturalnego oraz pięknie pachną. W wakacje wybieram te o zapachu kokosa, natomiast jesienią i zimą preferuję zapach migdałów. Na zdjęciu żel pod prysznic i balsam.
Zapomniałam wykonać zdjęcia, ale z tej firmy bardzo polecam również peelingi do twarzy. Świetnie pozbywają się martwego naskórka oraz wpływają na produkcję sebum (zmniejsza się).

 Jestem wielką fanką Victoria's Secret od gimnazjum albo nawet podstawówki! Uwielbiam oglądać ich pokazy, które zawsze są wielkim wydarzeniem. Ten perfumowany spray do bielizny o zapachu Bombshell dostałam w prezencie od mamy na 19 urodziny. Świetnie nadaje się również do spryskania kostiumu kąpielowego.

 Olejek z błyszczącymi drobinkami to letni hit od dłuższego czasu, jednak dopiero niedawno odkryłam ten. Pięknie się mieni w słońcu, nie "natłuszcza" skóry i pozostawia bardzo ładny zapach. Idealny na wakacje!

 Niedawno Mac wypuścił fixy o różnych zapachach. Wybrałam różany. Bardzo fajna opcja, ponieważ średnio przepadałam za bezzapachowymi lub wręcz chemicznymi fixami. Używam go przed nałożeniem makijażu jak i po. Czasami stosuję tylko połączenie fix + krem nawilżający + baza matująca + puder matujący.

 Krem matujący z Maca, polecałam go nie raz. Posiadam wersję mini, ponieważ bardziej opłaca się zakup dwóch małych, niż jednego dużego. Ma za zadanie nawilżyć i zmatowić skórę, w każdym razie zmniejszyć (lub spowolnić) przetłuszczanie się twarzy.

 Brokat do ciała w wersji sypkiej. Uwielbiam go używać nie tylko w wakacje. Został zakupiony w Douglasie x lat temu, dostałam go na gwiazdkę (już nawet nie pamiętam kiedy).

 W wakacje najczęściej odpuszczam sobie "mocny" makijaż, jednak czasami używam mascary. Liczy się dla mnie, aby po godzinie nie wyglądać jak "panda". Ostatnio odkryłam ten tusz i mimo iż nie mam nigdzie informacji o jego wodoodporności - sprawdza się niesamowicie. Najlepszy jaki miałam do tej pory, bije na głowę Marca Jacobsa i Maca.

Saturday, July 28, 2018

Nice for what

Hej!
Tym razem mam dla Was wszystkie obrobione zdjęcia z sesji z Moniką (INSTAGRAM). Makijaż do sesji wykonała Paula (FACEBOOK | INSTAGRAM). Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu.
Buziaki
















 

Tuesday, July 10, 2018

Moje ulubione aplikacje do obrabiania zdjęć

Hej! Już dawno obiecałam Wam ten post i od tamtego czasu ciągle dostaję wiadomości prywatne z pytaniami "kiedy??", oto jest! Nie wiem, czy coś takiego Was usatysfakcjonuje, ponieważ podam tylko aplikacje. Nie jestem grafikiem, nie znam "zasad" poprawnej obróbki zdjęć, mam tylko jedną - zdjęcie "po" musi mi się podobać. Wszystko co publikuję na instagramie obrabiam sama (chyba, że byłam na sesji z fotografem, który nie chce, aby bezcześcić jego pracę nieprofesjonalną obróbką). Zdjęcia z @kita.fo obrabiała Monika, nie maczałam w nich palców, natomiast do efektu pracy z @panhomar na instagramie dodałam dużo ciepła, oryginalne, obrobione przez Szymona opublikuję na blogu za jakiś czas. Przejdźmy do głównego tematu, moje ulubione aplikacje.

1. LIGHTROOM
To apka,  od której ZAWSZE zaczynam obróbkę. Dostrajam kolory, przycinam kadry, wyostrzam. Zazwyczaj zwiększam kontrast, dodaję światło, zmniejszam cienie... bla bla. Poniżej zdjęcie przed i po obróbce w LIGHTROOMie.




2. VSCO
Zawsze pytacie o zdjęcia z nałożonym filtrem A4. Dodaję dużo ciepła i obniżam światło. Ostatnio zaczęłam również używać innego filtru, który nadaje "złoty blask" skórze. Niestety nie wiem, czy jest jeszcze dostępny lub darmowy - wyczaiłam go na jakiejś promocji. Czasami VSCO jest ostatnią apką, w której obrabiam, zależy od zdjęcia.



3. FACETUNE 2
Ta aplikacja potrafi uratować buzię! Ukradłam ją Klaudii Owczarek. Wygładza twarz, dzięki czemu można pozbyć się niedoskonałości, dodaje "glow" lub efekt rozmazania w tle. Osobiście bardzo lubię ozdabiać zdjęcia rozszczepieniem fali świetlnej na składowe o różnej długości, czyt. malutkimi "tęczami".



4.  UNFOLD
To aplikacja, której używam od niedawna. Dodaję w niej ramki, o które bardzo często pytacie - FF1. Kosztowały około 10zł.




5. INSTASIZE 
Tutaj "nakładam" na siebie zdjęcia. Łączę ze sobą dwa lub trzy. PS Wszystkie tła do "kolaży" są mojego autorstwa, nie pobieram ich z internetu, co najwyżej sama wrzucam.


Jeśli ciągle będziecie mieć jakieś pytania odnośnie moich zdjęć - cały czas możecie je zadawać priv.
Buziaki!


Thursday, March 29, 2018

Beauty faves

       W ostatnim czasie przeprowadziłam na insta story ankietę odnośnie "posta beauty". Większość zaznaczyła, że nie jest to zły pomysł. Na samym początku chciałabym podkreślić, iż nie interesuję się za bardzo kosmetykami i za dużo w tym kierunku nie robię. Myślę, że jestem niezłą szczęściarą, ponieważ mam naturalnie ciemne brwi i nie muszę ich rano malować. Czasami widzę na ulicy dziewczyny z krzywo wymalowanymi kreskami nad oczami i szczerze mówiąc jestem pewna, że sama nie robiłabym lepszych. Chociaż chyba wolałabym hennę, właśnie taką możliwość miałabym przy wizycie w Laboratorium Brwi (facebook | instagram) przy klasycznej regulacji, z której obecnie korzystam (+ rzęsy 1:1, o które mam często pytania). Koniec paplaniny, czas wrócić do głównego tematu.
       Jestem strasznym leniem, jeśli chodzi o poranne malowanie. Można powiedzieć, że ostatnio wręcz tego unikam. Po pierwsze - wolę pospać pół godziny dłużej, po drugie - kończy mi się płyn do demakijażu i jakoś ciągle zapominam dokupić. 
Nie jestem jakaś kreatywna lub utalentowana w tej dziedzinie. Zdecydowanie wolę być malowana przez kogoś. Lubię wydawać pieniądze na kosmetyki (w sumie to na wszystko, he), ale zarazem jestem straszną „złotówą”. Jeśli mam być szczera, w mojej „kolekcji” nie znajdziecie nic specjalnego. Kosmetyki zebrane w tym poście to moje obecnie ulubione i sprawdzone, pod każdym zdjęciem napiszę króciutki opis.
Buziak 

 Korektor NYX PROFESSIONAL MAKEUP GOTCHA COVERED - kupiłam go podczas wakacji w Lizbonie. Szukałam czegoś dobrze kryjącego, nie zawiodłam się. Jak dla mnie za ciężki pod oczy, ale idealnie kryje niedoskonałości. Szczerze polecam.

 Korektor Rimmel Wake Me Up - korektor, który używam pod oczy. Jest lekki i bardzo fajnie rozświetla. "Łagodzi" moje sińce pod oczami po nieprzespanej nocy. Kupiłam go przez przypadek, ale sprawdza się super.

 Baza do makijażu L’Oréal Paris Infallible Mattifying - matuje i rzeczywiście sprawia, że podkład utrzymuje się dłużej.

Paleta cieni do oczu TOO FACED Sweet Peach - dostałam ją na osiemnaste urodziny od jednej z przyjaciółek. Jak wspominałam na początku - nie znam się na kosmetykach. W różnych opiniach wyczytałam, że jest bardzo słaba, pigmentacja i kolory, wszystko na "nie". Jednak zważywszy na to, iż jestem niedoświadczona - podoba mi się. Po zdjęciu chyba widać jakie kolory są moimi ulubionymi. LUSCIOUS, NECTAR, JUST PEACHY i BELLINI - jeśli ktoś zna jakieś pojedyncze cienie, które mogłyby służyć jako zamienniki, proszę napiszcie mi na priv.

 MARC JACOBS BEAUTY Mascara O!Mega Lash Blacquer - bardzo fajna maskara. Szczerze przyznam, że wcześniej nie miałam lepszej. Jedyny minus to ciężkie zmywanie.

 Puder Bourjois Healthy Balance 53 - nakładam go tylko w dni "bez makijażu", kiedy nie chcę się świecić jak żarówka. Niestety matuje na mniej niż 10h, ale i tak jest jednym z lepszych, jakie używałam. Myślę, że jest dobry dla cery tłustej, takiej jak moja.

 Les Delices Silky Lip Balm Doyglas - balsam który dostałam od jednej z moich przyjaciółek na zeszłoroczne święta. Bardzo dobry dla moich ust. Nadaje delikatny czerwony odcień.

Szminka L'oreal x Balmain 647 Urban Safari - jak dla mnie idealny nudziak. Długo szukałam czegoś w tym odcieniu. Uwielbiam takie beżowe kolory.

Błyszczyk Too Faced Lip Injection Extrême - kupiłam miniaturkę, w razie gdyby nie sprawdzał się za dobrze. Teraz trochę żałuję, ponieważ to najlepszy błyszczyk jaki kiedykolwiek miałam. Rzeczywiście powiększa usta. Towarzyszy mu uczucie pieczenia, które dla niektórych może być niekomfortowe, ja akurat lubię produkty tego typu. Jego największy minus to zapach, bardzo mnie drażni. Ps Ten zapach nie pasuje tylko mi, przyjaciółki mówią, że pięknie pachnie.