Saturday, February 24, 2018

Maturka

Klasa maturalna to na pewno czas największych rozmyśleń. Co chcę robić? Gdzie iść? Uczyć się do pierwszej w nocy czy trzeciej nad ranem? Iść do szkoły czy na korki? Wrocław czy Kraków? Kraków czy Warszawa? Rzucić to i wyjechać? Zabić się?
.
.
.
Bać się czy nie?
Dobre pytanie. Niby najważniejszy egzamin w życiu. Wredni nauczyciele powiedzą, że matura to pikuś, Ci bardziej ludzcy zachęcą Cię do nauki, niewielu przyzna, że ponad połowa materiału, więcej się nie przyda. Okej, trzeba się uczyć. Wiedza jest potrzebna w życiu. Jednak nie zmienia to faktu, że klasa maturalna to dla większości uczniów jeden z najbardziej stresujących etapów w życiu. Przyczynia się do tego cała ta atmosfera w szkole, domu, nawet na imprezach rodzinnych. Niestety, nie każdy w wieku 19/20 lat jest dobrze ukierunkowany. Nie ma pojęcia co chce, gdzie chce, a najlepiej to strzeliłby sobie w łeb. Mocne? Nie, raczej prawdziwe. Jeśli jeszcze nie jesteście w klasie maturalnej i tak jak ja kiedyś, naiwnie wierzycie, że nawet tam wszystko jest jak co roku od podstawówki niezmienne, pewnie - możecie być uczniem bez stresu, ale nigdy nie wiecie, co przyniesie jutro. Zresztą co ja piszę, nawet osoba z idealnie dopracowanymi planami na przyszłość ma prawo do załamania. Jestem w klasie maturalnej, mam styczność z maturzystami. Są ludzie bliscy ideałom, próbne egzaminy na 90%, olimpiada za olimpiadą, same 6 od góry do dołu. To są tylko jednostki. Istnieją również osoby, które nie zdają podstawy z polskiego, rozszerzenie z matmy daje im tylko 12% i mimo siedzeniu po nocy, średnia ocen ledwo pozwala zdać z rozszerzonych przedmiotów. Jak tu się nie załamać? Nauczyciele w szkole wymagają więcej i więcej. Rodzina ciągle pyta o wybrany kierunek, plany na przyszłość, do tego miesza w to wszystko kawalera. Za pieniądze wydane na korki można by spokojnie kupić torebkę od LV, ale maturzysta ciągle nie jest pewien czy zda. Kolejny stres, kolejne arkusze, ciągle więcej i więcej i najlepiej to zachoruj. Nie, lepiej nie choruj, wtedy dopadną Cię wyrzuty sumienia, że opuszczasz matematyki i nie robisz zadanek, a jak już robisz to nie masz się kogo zapytać o błędy. Może poćwiczymy ustną? Nie, lepiej nie, maturzysta zapomniał cech budowli gotyckich. O nie, co teraz? Lanie wody, 30% będzie, nie przyzna się dziadkom i luz, ważne że się zdało. A studia? Panie! Maturzysta sam nie wie co chce robić, złoży na 5 losowych kierunków, w 5 różnych miastach, najlepiej daleko od domu. Jak dobrze pójdzie to kto wie... Może prawo, psychologia, medycyna, mechatronika, ekonomia... A jak źle? No cóż... zobaczymy co ma najniższe progi, może ochrona środowiska? Albo nauka języka afrykańskiego plemienia TuTu? Co? Bezsensowne studia? Jak taki kierunek istnieje, to na pewno ma sens. Niech mi Pan nie mówi co dla mnie lepsze, moje życie, moje wybory, ważne że studiuję.
Moi znajomi nie wspominają klasy maturalnej z uśmiechem na ustach. Przyznają, że nie raz podczas kłótni z rodzicami powiedzieli zdania, których żałują. Opiekunowie, rodzina - chcą jak najlepiej. Niestety często sami dokładają presji, której maturzyści mają aż w nadmiarze. Czasami nieświadomie, z troski o przyszłość, innym razem świadomie, myśląc że jest to dobrą motywacją w takich momentach. Nie można zapominać, że każdy człowiek jest inny. Dla jednych kij, dla innych marchewka.
Niektórzy nawet nie wiedzą lub nie pamiętają, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na maturzyście. Jest już dorosłym człowiekiem, więc całe to przygotowanie do "egzaminu dojrzałości" spoczywa w jego rękach. Jeśli przez te kilka godzin zmarnowanych na wyjście ze znajomymi do kina zabraknie mu później 3% do znalezienia się na liście "przyjętych" na medycynie... PEWNIE BOLI JAK CHOLERA. Może nawet rodzina zacznie wypominać "pamiętam jak w jeden czwartek stycznia wróciłeś ze szkoły i poszedłeś spać zamiast się uczyć, to przez to zabrakło Ci 5 punktów do bycia na liście SGH", milusio. Wizje maja i wyników przerażają. Maturzysta już wie, że zawali, już zagryza wargi, z oczu wylewają się łzy. Nie wytrzymał napięcia. Maturzysta pękł. Może poczekać na poprawkę w sierpniu? Może lepiej uczyć się dodatkowy rok? Ciężka decyzja. Maturzysta musi to przemyśleć, w końcu wszystko legnie w gruzach.

To dopiero matura, przed nim jeszcze studia. Tam to się zacznie.


Continue reading