Thursday, October 25, 2018

Klasa maturalna

  
     Kiedy rozmawiałam z moimi starszymi znajomymi wspominali klasę maturalną jako najgorszy okres. Nie będę zaprzeczać. Kosztowała mnie dużo nerwów i stresu. Przeszłam zmianę, jeśli chodzi o myślenie. Zrozumiałam, że nie powinnam gonić za pieniędzmi, ponieważ jeśli robisz coś dobrze, one same przyjdą. Ja nie wiedziałam w czym jestem dobra, pomijając jakieś mało znaczące talenty, których dalszy rozwój jest płatny. Musiałam zaakceptować fakt, iż mózgiem matematycznym nigdy nie byłam i nie będę. Patrząc na niektórych moich znajomych z klasy, widziałam że to są prawdziwe MAT-FIZY. Wszystko przychodziło im tak szybko, mieli zupełnie inny tok rozumowania niż ja. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie na zadanie - już mieli rozwiązanie w głowie. Mój przypadek był nieco inny... Musiałam długo siedzieć nad książkami, wspomagać się korepetycjami i gotowymi rozwiązaniami zadań, aby w końcu zrozumieć JAK i DLACZEGO. Bardzo się męczyłam. Dwa lata intensywnej nauki (głównie) matematyki i fizyki trochę zrujnowały moje zdrowie psychiczne. Dlaczego dwa? W pierwszej klasie olałam szkołę. Wyjechałam z domu, w tygodniu nie miałam nadzoru mamy (która czasami, jako nauczycielka, była surowa), niektórzy przeżywają to przy wyjeździe na studia. 
     Jeśli jesteście teraz w pierwszej klasie - UCZCIE SIĘ. Pokażcie nauczycielom, że jesteście inteligentni, poważnie podchodzicie do Waszej edukacji, a co za tym idzie przyszłości. Dobre wrażenie na początku zapewni łatwiejsze liceum, a nauka sprawi, że nie będziecie mieli zaległości, które w następnym roku szkolnym ciężko nadgonić (równocześnie realizując bieżący materiał).
Jeśli tak jak ja olaliście pierwszą klasę i zaczęliście naukę rozszerzenia bez wyćwiczenia podstawy - dla Was również jest nadzieja! Po tym wprowadzeniu - przechodzimy do tematu.

KLASA MATURALNA

1. Kiedy zacząć powtarzać?

     To chyba zależy od Was, jak dobrze czujecie się z danego przedmiotu. Znam ludzi, którzy zaczęli się uczyć pod koniec drugiej klasy lub w wakacje. Moje pierwsze powtórki miały miejsce na początku klasy maturalnej. Już we wrześniu robiłam ćwiczenia, a na korepetycjach mama wykupiła mi dodatkową godzinę i pracowaliśmy nad arkuszami maturalnymi. Moim zdaniem to dobra technika, szczególnie jeśli jesteście leniwi. Można się powoli przyzwyczajać, aż do ferii, które są ostatnim dzwonkiem. Wtedy TRZEBA powtarzać, aby się wyrobić w czasie z materiałem (mam tutaj na myśli trzy przedmioty, nie jeden).

2. Jaki rodzaj nauki/powtórki jest najlepszy?

     Moim zdaniem arkusze maturalne są najlepszym przygotowaniem. Przeróbcie nowe, stare, próbne z różnych wydawnictw. Nakieruje Was to na „maturalne myślenie”. Róbcie ćwiczenia z wszelakich znalezionych książek przygotowawczych, nie ograniczajcie się do jednej. Pożyczajcie od nauczycieli, znajomych, starszych kuzynów - jeśli nauczycie się rozwiązywać różne typy zadań, a nóż widelec traficie na bardzo podobne.

3. Kursy przed maturą, warto?

     Osobiście z żadnego nie korzystałam, ale bardzo dużo osób je poleca. Podobno wszystko jest super wyjaśnione i nawet osoba z dużymi zaległościami zrozumie. Niektórzy moi znajomi jeździli na pobliskie uniwersytety, inni wykupywali internetowe. Słyszałam same pozytywne opinie, więc może warto spróbować.

4. Matury próbne, jak do tego podejść?

     Wewnętrzne (szkolne) matury próbne traktujcie jako rzeczywistą formę sprawdzenia swoich umiejętności. Dawajcie z siebie 100%, nie olewajcie tego. Nauczyciele powtarzają, że matury próbne są łatwiejsze niż majowe - nie zawsze. Jeśli coś Wam nie pójdzie, nie załamujcie się. Oczywiście, jest to bardzo stresujące, presja czasu, czy zdążycie wyćwiczyć dany dział do prawdziwego egzaminu dojrzałości... Pamiętajcie, że lepiej zawalić coś na próbnej, niż majowej. Będzie to dla Was sygnał, że musicie poświecić na dany temat trochę więcej uwagi podczas powtórek.

5. Czy jest możliwe zdanie dobrze matury z przedmiotu, którego wcześniej nie rozszerzałem?

     Odpowiedz brzmi - tak. Bardzo dużo osób decyduje się na zdawanie rozszerzenia z przedmiotu, który w ogóle nie jest związany z ich profilem. Najczęściej są to geografia, polski, wos, biologia. O ile z biologią jest bardzo ciężko ze względu na obszerny materiał i bez kilkuletniej nauki pozytywny wynik z matury nie jest zbyt realny, pozostałe wymienione przeze mnie przedmioty są do nauczenia. Oczywiście nie wykluczam również, że po kilku miesiącach intensywnej pracy załapiecie fizykę, chemię czy matematykę, wszystko zależy od tego, z czego jesteście dobrzy. Sama zdecydowałam się zamienić fizykę na geografię w deklaracji. Mimo iż uczyłam się niecały rok, mój wynik na tle Polski był satysfakcjonujący. Nie chodziłam na korepetycje, za to miałam nad głową mamę, która pilnowała, żebym poświęcała czas na naukę i pomagała w zagadnieniach, które pamietała ze studiów. Była dla mnie ogromnym wsparciem, ona jak i cała rodzina. 

6. Na ile uczelni aplikować?

     Osobiście aplikowałam na dwie - Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski. Na UJ dostałam się z pierwszej listy, natomiast na UW z drugiej. Jeśli chodzi o moje podejście do tego tematu - od bardzo dawna chciałam studiować na Uniwersytecie Warszawskim, tylko kierunki ulegały zmianie. Jeszcze w marcu aplikowałabym na finanse i rachunkowość, skończyłam na europeistyce. Ostatecznie nawet nie starałam się o miejsce na kierunkach związanych z moim mat-fizem, skupiłam się na społecznych. Znam osoby, które aplikowały nawet na osiem uczelni! W ich przypadku chodziło o konkretny kierunek. Nie ma limitu, jedynym ograniczeniem są pieniądze.

7. Nie mam upatrzonej uczelni, jak ją wybrać, czy się dostanę?

     W takiej sytuacji możecie podpierać się rankingiem uczelni, ulubionym miastem, gdzie macie rodzinę lub (mój najmniej ulubiony) - gdzie idą znajomi. Warto sprawdzić gdzie macie największe szanse, przejrzyjcie progi punktowe z poprzednich dwóch - trzech lat. Plusem jest fakt, iż opłatę aplikacji możecie dokonać do dnia otrzymania wyników matur (włącznie), więc jeśli pójdzie Wam zdecydowanie za słabo - nie trzeba marnować pieniędzy. Skoro nie macie upatrzonej uczelni i jesteście ograniczeni finansowo - przejrzyjcie ceny wynajmu mieszkań, pokoi czy akademików. Bardzo fajna opcja to wynajmowanie mieszkania ze znajomymi, wychodzi taniej i zawsze macie towarzystwo.

     Klasa maturalna była dla mnie bardzo trudna, nie ze względu na naukę, ale przede wszystkim decyzje: „co chcę robić w przyszłości?”, „jaki kierunek studiów wybrać?”. Kiedy zaczynałam liceum chciałam studiować grafikę. W trakcie trzech lat dużo się pozmieniało. Moja samoocena spadła, ambicje zniknęły, zainteresowania również mnie pożegnały. Był moment w którym za dużo imprezowałam, był moment, w którym przechodziłam stany depresyjne, był moment, w którym krzywdziłam siebie i bliskich. Dojrzewanie nie jest łatwe, każdy uczy się na błędach. Musimy uważać z kim się zadajemy, kim sami się stajemy. Najważniejsze, aby znaleźć wartości, którymi będziecie się kierować. Szukać harmonii i szczęścia. Nie wstydzić tego, z czego jest się najlepszym. 
Bałam się swojego humanistycznego umysłu, ale teraz widzę że nie jest to w żadnym wypadku minus. Mam wrażliwość, wyobraźnię, osobowość społeczną. Cały czas omijałam to, czego chciałam. Odsuwałam na bok, wstydziłam tego co czuję, uważam. Moja rada dla Was: wybierzcie studia, które będą do Was pasować, jeśli nie wiecie - szukajcie. To nie wstyd zmienić kierunek po roku. Żaden z Was specjalista, jeśli sami nie rozumiecie czego się uczycie. Takie jest moje zdanie. W tych czasach nie jest powiedziane, że znajdziecie konkretną pracę po studiach, że dany specjalista będzie ciągle pożądany za 5 lat. Nasze pokolenie ma to szczęście, że potrafi się szybko „przeprogramować” jeśli chodzi o karierę. Niektóre kursy dają więcej wiedzy niż studia, a do niektórych zawodów nawet nie potrzeba wyższego wykształcenia. Nie załamujcie się i rozwijajcie, chociażby dla samego rozwoju. Taka jest rada ode mnie. 

TO JUŻ NAPRAWDĘ KONIEC
     Często pytacie w wiadomościach prywatnych - co sądzę o moich studiach. Uważam, iż jest jeszcze trochę za wcześnie, aby dokonać głębszej oceny, ale póki co - odnalazłam się. Europeistyka to połączenie prawa, polityki i historii społecznej. Jak sama nazwa mówi „Europy”, jednak wykładowcy bardzo często przywołują Azję lub Amerykę. Dobrze mi się o tym czyta, słucha i uczy (a trochę nauki jest), ciekawi mnie świat. Po studiach wcale nie ma złej płacy i w każdej chwili mogę podjąć jeden z pokrewnych kierunków (prawo, stosunki międzynarodowe, politologia). W końcu czuję, że jestem na właściwym miejscu.
PS Teraz muszę przestudiować konstytucję Niemiec, więc zmywam się uczyć,
buziaki!


Fot - Kaja Gołuchowska (instagram)

4 comments:

  1. Klasę maturalną wspominam wspaniale - pomimo ciężkiej nauki i godzin nad książkami bardzo jako klasa się zżyliśmy i był to super czas. Teraz studia już trzeci rok, ale kontakt ze znajomymi z liceum staram się trzymać :)

    Zapraszam na nowy, jesienny post ♠
    Mój blog-KLIK
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. Ja zaczęłam klasę maturalną. A środki mam jeszcze bardziej ograniczone, bo nawet o akademikach czy mieszkaniach rodzice nie chcą słyszeć, a dojazdy wychodzą ponad 1000zł. A niestety kierunki, które mnie interesują nie są dostępne bliżej. Więc to mnie demotywuje do nauki + głupie docinki rodziny.

    ZAPRASZAM DO MNIE!

    Mój blog
    Mój kanał na Youtube

    ReplyDelete
  3. Tym postem pozwoliłaś mi uwierzyć, że zdołam się przygotować do matury z historii, nie mając podjętego rozszerzenia w szkole. Dziękuję bardzo, że zawsze jesteś taka szczera. ��

    ReplyDelete